I Konferencja dla rodziców
- Szczegóły
- Kategoria: Artykuły
- Opublikowano: czwartek, 23, luty 2012 18:52
- Administrator
- Odsłony: 9234
Ks. Piotr Stolecki
Spotkania formacyjne dla rodziców dzieci przygotowujących się
do Pierwszej Komunii Świętej – cz. I
Składając sobie życzenia, wspominamy niejednokrotnie o zdrowiu, szczęściu, pomyślności. Czym w takim razie jest szczęście? Jakie czynniki wpływają na to, że czujemy się mniej lub bardziej zadowoleni, usatysfakcjonowani? Nie bez znaczenia są nasze stany emocjonalne, satysfakcja z pracy. Odnoszę jednak wrażenie, że tym co daje nam poczucie szczęścia – to relacje z innymi ludźmi, szczególnie z tymi najbliższymi – w rodzinie. W relacjach z bliskimi osobami doświadczamy przecież wsparcia, poczucia bezpieczeństwa.
Co więc charakteryzuje szczęśliwą rodzinę? Po pierwsze, myślę, że można postawić znak równości między rodziną szczęśliwą a rodziną prawidłową. Po drugie szczęście całej rodziny zależy od szczęścia samych małżonków, rodziców. Jeśli mąż i żona czują się ze sobą dobrze, jeśli relacja małżeńska satysfakcjonuje ich, siłą rzeczy, także i w relacjach z dziećmi ta atmosfera będzie „udzielać się”.
Tegoroczne konferencje dla rodziców dzieci przygotowujących się do Pierwszej Komunii Świętej, chciałbym poświęcić właśnie tej tematyce, omawiając cechy prawidłowej (szczęśliwej) rodziny a wśród nich szczególnie: bliskość emocjonalną, prawidłową komunikację, wierność zasadom i wartościom, przestrzeganie granic.
Kiedy w konfesjonale słyszę: „Kłóciłem(am) się ze współmałżonkiem”, odpowiadam: przecież to nie grzech – pokłócić się. Problematyczne staje się natomiast to, w jaki sposób kłócimy się? Jeśli w takiej sytuacji ludzie wzajemnie obrażają się, ranią, albo kiedy dochodzi do rękoczynów, rzeczywiście wyrządzamy sobie wzajemnie krzywdę i to podlega już ocenie moralnej. Ale czy można inaczej? Oczywiście. Istnieje tzw. spór konstruktywny, którego zasady określił czeski psychoterapeuta – Krotochwil. Od czego zacząć?
· Od najtrudniejszej, ale i podstawowej rzeczy – dobrej woli z obydwu stron, bez chęci zmiany zaistniałej sytuacji przez obydwoje małżonków, pozostałe zasady niewiele się przydadzą. Chodzi tutaj także o krystalizację celów – rozpoczynając rozmowę na ważne tematy, sam muszę wiedzieć o co mi chodzi, jakiego problemu ma ta rozmowa dotyczyć, ponieważ rozmowa o wszystkim często stanie się rozmową o niczym.
· Czas – załóżmy, że wynikł jakiś problem, konflikt. Chęć porozmawiania, kiedy emocje „wrą”, nie jest najlepszym pomysłem. Łatwo wtedy wykrzyczeć swoje racje, ulec emocjom i nie dojść do efektywnego rozwiązania. Nie ma co też odkładać ważnych rozmów w bliżej nieokreśloną przyszłość. Pokłóciliśmy się rano – tego samego dnia, wieczorem siadamy i rozmawiamy. Planując taką rozmowę nie ma co się spieszyć. Niezbyt dobrym pomysłem jest podjęcie takie rozmowy w „biegu”, np. szykując się do kościoła, przed wyjściem do sklepu. Chodzi o to, żeby nie czuć nad sobą „presji czasu”.
· Miejsce – najlepiej siebie w domu, tam gdzie czujecie się „u siebie”, nie angażując w rozmowę osób trzecich: dzieci, rodziców, znajomych. Istnieje prawdopodobieństwo, że kiedy rozmawiamy przy innych osobach, któreś z was może „odruchowo” chcieć „przeciągnąć” ją na swoją stronę. Przecież nikt nie chce przegrywać.
· Równe szanse – w sporze konstruktywnych nie chodzi o zwycięstwo. Nie ma tutaj wygranych i przegranych. Nie chodzi o to, żeby postawić na swoim, ale żeby wysłuchać racje drugiej strony i wspólnie znaleźć rozwiązanie, które będzie satysfakcjonowało obydwie strony sporu. Dawanie sobie równych szans zaczynamy od prostej czynności: dajemy tyle samo czasu na mówienie i słuchanie, i nie przerywamy sobie. Załóżmy – 10 min. mówi żona (a mąż słucha i nie przerywa) a następnie zmiana ról. Początkowo taki podział może wydawać się dość sztuczny, ale z czasem dotrze do nas, że to jeszcze jeden sposób okazywania sobie szacunku.
· Komunikaty typu „ja” – choć brzmi to dość enigmatycznie, w praktyce oznacza wyrażanie swoich emocji, uczuć. Inaczej brzmi, kiedy mówimy: „przeszkadza mi, kiedy spóźniasz się po raz kolejny pół godziny, co dezorganizuje moje zaplanowane obowiązki i mnie złości”, aniżeli kiedy mówimy: „Ciągle się spóźniasz, na pewno robisz to specjalnie”.
· Unikamy uogólnień i odwoływania się do osób znaczących, dla partnera sporu. Określenia: „Ty nigdy mnie słuchasz”, „ty zawsze wiesz lepiej”, nie pomagają w rozmowie, wręcz przeciwnie, kiedy słyszymy: „nigdy”, „zawsze”, „wszyscy”, odruchowo „zamykamy się” w sobie, przyjmując postawę obronną. Podobnie jeśli chodzi o ataki pod adresem osób ważnych, np. „Jesteś jak twój tatuś – taki wygadany, wszystko wie najlepiej, tylko jakoś pracy nie może sobie znaleźć”, albo „Czysta mamusia – nygus i pyskata”. Po takich komunikatach od męża, albo żony, rzeczywiście, ale nie ma już o czym rozmawiać.
· „Ataki ad personam” – mają miejsce wtedy, kiedy odnosimy się do cech wyglądu drugiej osoby, jej upodobań, nawyków, wieku. Nie sądzę, aby motywująco i wspierająco działały na nas słowa: „Jesteś gruba, brzydka, nie potrafisz się ubrać”.
Kończąc, warto zaznaczyć, że spór konstruktywny prowadzi do odreagowania emocji, do zbliżenia się partnerów, znalezienia wspólnego rozwiązania, wzrasta także motywacja do zmiany, poczucie zaufania i sprawiedliwości, następuje wzrost energii, zwiększa się także wiedza o możliwościach rozwiązań. Najważniejsze jest to, żeby zacząć… Może dziś?